I tylko dodam, że album pomieścił sześćdziesiąt siedem zdjęć, oraz dodatkowe miejsce na dwadzieścia cztery zdjęcia ślubne. Całość na trzynastu kartach zamknietych w skórzanej okładce.
Przykładowo pokaże Wam kilka stron...
Pierwsza strona była krótsza, ale wystarczająca na taga ze zdjeciami.
Czarny papier psiknięty mistem i białe obszycia... chętnię sięgne po taki mix w przyszłości.
Ta strona dzięki zapięciu na magnes (z charakterystycznym "klik":) pomieściła pięć zdjęć + jedno.
Podwójnie wyciągany tag.
Dzięki waterfal mogłam zmieścić cztery zdjęcia na jednej stronie nie wycinając ich.
Część ślubna albumu...
Okładka od wewnątrz. Bilety, wizy, mapy obowiązkowo musiały pojawiać się w albumie. Magda i Wojtek uwielbiają podróżować.
Koniec. Dziękuję za uwagę :)
ojejku ile pracy i czasu poświęciłaś.
OdpowiedzUsuńalbum piękny!
o rany
OdpowiedzUsuńcudowny
wspaniały
i sie nie dziwie ze sie podobal
tyle szczegolow
no Dziołcha to zaszalałaś. Mega cudny jest!!!! Wielki szacun dla CIebie :)
OdpowiedzUsuńWoooow ale się narobiłaś!!!!!!!! Ale efekt rewelka...podziwiam twoją wytrwałość i cierpliwość!!!
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńWow! Projekt gigant! Praca jedyna w swoim rodzaju! Po prostu cudo!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny album! Podziwiam za cierpliwość i pomysły na schowki na dodatkowe zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńOglądałam z rozdziawioną buzią - niesamowity :)
OdpowiedzUsuńAniu, dopiero teraz wracam do scrapowania w zwiazku z czym nadrabiam wszelkie zaleglosci, w tym blogowe :)
OdpowiedzUsuńAlbum caly czas mnie zachwyca i powtorze - cudny jest!!!
Chyba znam autora tych zdjec ;)